Pomimo odległości - 150 km w jedną stronę, pojechałam.
Z perspektywy czasu, oczywiście cieszę się, że wszystko tak się ułożyło, chociaż na początku było ciężko, ale…
Minęły lata starań, prób, mnóstwo płonnych nadziei i wydanych pieniędzy.
Ok, ok mogłam to zrobić dwa lata wcześniej. Byłam w szpitalu na Polnej na badaniu drożności jajowodów i jakaś pielęgniarka powiedziała mi wtedy, że lepiej żebym do niego trafiła. Wtedy pomyślałam, że pewnie u niego pracuje i dlatego tak mówi. Nowa pacjentka = zarobiona kasa.
Potem minęły dwa lata i na spotkaniu 20 lat po maturze, dwie koleżanki z klasy wymieniły znów to nazwisko. Poszłam. Zaufałam. Zrobiłam wszystko jak kazał. Czasem był okropny. Nie chciałam bliźniaków, a on mi mówił, że proszę modlić się chociaż o jedno. Mieliśmy tylko dwa zarodki, jeden był słaby. Przyjęły się obydwa. Zaszłam i urodziłam. Takie to proste.